Zszedł ażurowymi schodami na parter. Naprzeciw nich znajdowała
się kuchnia a idąc dalej prosto okno. Pod nim niewielki stolik z dwoma
krzesłami. Nie był to kawowy, ale kuchenny, który służył im w tym samym celu.
Często przy nim siedzieli delektując się tym czarnym napojem. Z prawej strony pierwsza
od korytarzu stała lodówka. Za nią, aż do samej ściany znajdował się ciąg mebli,
wraz ze zlewem i piekarnikiem, na którym leżała płyta indukcyjna. Lodówkę od
piekarnika oddzielał około sześćdziesięcio centymetrowy kuchenny blat. Elegancki
i drewniany. Dębowy. Naturalnie w całości sięgał końca mebli. Na tym odcinku
wydzielili miejsce do przygotowywania posiłków, zakupów czy też wszystkich
innych czynności, których wykonanie wymagało odrobiny wolnego miejsca. Oczywistym
faktem wydaje się być rząd kilku szafek pod oraz nad nim. Meble pod, fronty posiadały
pełne, natomiast nad, przeszklone. Powyżej płyty zawiesili okap wraz z
wywietrznikiem. Na najmniejszym z palników stała aluminiowa kawiarka, do której
Maciej zdążył już nalać wody, nasypać kawy i skręcić nim Agnieszka zeszła za
nim. Spojrzał na nią i oniemiał.
- Nie przesadziłaś z tym ubiorem?
- Masz coś konkretnego na myśli?
- Niby wiem, że masz, jak na swój wiek – rzucił z lekką
złośliwością w głosie – jędrne piersi, lecz to nie znaczy, że masz się nimi
wszystkim chwalić. A to są spodenki czy dżinsowe stringi?
- Nie podoba ci się moja bluzeczka?
- Nie no! Bardzo mi się podoba, nie wiem tylko dlaczego
kończy się tuż pod biustem?
- Bo, jak sam zresztą zauważyłeś, mam swoje lata i jednak
coś musi je podtrzymywać – odparła uśmiechnięta, podając mu przy okazji dwa kubki.
- Może spróbuj ze stanikiem? Czyż nie w tym właśnie celu
został wymyślony?
- Chwilowo mam dość biustonoszy. Jadę do mamy i dzieci. Mam
tylko dwa dni i chciałabym móc czuć się swobodnie.
- Ok. lecz masz świadomość, że z nogawek wystają tobie
pojedyncze … okej trochę, że tak to ujmę, futerka? - Spytał sięgając z palnika kawiarkę.
- Mam… lecz powtórzę, jadę odpocząć, odpocząć! Zresztą
skończ już z tą udawaną zazdrością – powiedziała, po czym podeszła do niego i
wspinając się na palcach pocałowała go w usta. Bardzo lubiła czuć Macieja
język. Za każdym ich pocałunkiem, czuła trudne do opisania uczucie tudzież towarzyszące
temu emocje, jednak zawsze była pewna, że on jest tym jedynym, który miał
stanąć na drodze jej życia.
- Eee – zaczął gdy skończyła – ja tylko tak sobie bredzę. Bardzo
cię kocham i dla mnie jesteś najpiękniejszą z kobiet na świecie. Jednak wiem
również, ze nie tylko mi się podobasz i możesz nawet po czterdziestce robić
wrażenie.
- No wiem, wiem – odparła cicho, przykładając swoje czerwone
usta do rantu wypełnionego czarną kawą naczynia, która z kawiarki miała tę
przewagę nad taką zaparzoną po turecku, że szybciej nadawała się do picia.
Wynikało to zapewne z tego faktu, że w pierwszym przypadku, zmielone ziarna
zaparzały się w wodzie o niższej temperaturze, niżeli te zalewane wrzątkiem co
miało z reguły miejsce w drugim. – Kochanie. Możesz być całkowicie spokojnym.
To bardziej chyba ja powinnam się martwić. W końcu zostajesz sam na włościach.
Na kilkuhektarowym polu, mamy raptem kilku sąsiadów.
- Tak i właśnie dlatego jest gorzej.
- Bo?
- Bo gdy już będzie tutaj planowane osiedle, mnóstwo
sąsiadów i mało wolnej przestrzeni, łatwiej byłoby ukryć samochód, a tak
jesteśmy widoczni jak na dłoni. Jestem pewien, że jeśli tylko ktoś obcy przyjechał
by do nas, szybko otrzymasz telefon on jakiegoś tajemniczego informatora,
którym, jak znam życie okazałby się któryś z sąsiadów – Maciej zaśmiał się –
lecz możesz jechać spokojna i zrelaksowana. Mam kilka ważnych rzeczy do
zrobienia, więc nawet nie będę miał czasu na jakieś wygłupy.
- Marek mocno naciska? – zapytała pijąc czarny płyn dalej. –
Myślałam, że może w ten weekend, chociaż ten, ci odpuści?
- Niestety nie może – odparł spuszczając wzrok. Lecz nie
dlatego, że chciał coś przemilczeć, tylko, żeby ukryć smutek. – Musimy skończyć
tą kampanię reklamową. Niby nic wielkiego, ale w dzisiejszym świecie, większe
korzyści przynosi producentowi reklama w mediach społecznościowych, nawet taka
w formie komentarzy tudzież forum dyskusyjnego, niż telewizyjna. O porównaniu
kosztów nie wspominając. A z wiadomych względów Marek …. No tu trzeba
powiedzieć otwarcie, dał dupy.
- Ech … damy sobie radę. – Stwierdziła. – Te dwa, no trzy
dni nas nie przewrócą, a ty pomożesz Markowi, przy okazji samemu zarabiając
kilka groszy. – Następnie odstawiwszy pusty kubek na wolnej części blatu,
dokończyła myśl. – Dobrze mój mężu drogi, muszę już iść. Pojadę samochodem.
Chciałam pierwotnie i tak mówiłam, pojechać pociągiem, ale zbyt długo będzie to
trwało. Chyba nie masz nic naprzeciw?
- Nie, chcesz to zabierz naszego Mercedesika – odparł z
uśmiechem – ale uważaj na niego, to stara 180 el.
- No coś ty? – Kładąc prawą dłoń na sercu oraz otwierając
usta, spytała z przekąsem. – Czy to nie ja przypadkiem namawiałam ciebie na
zakup tegoż samochodu?
- Tak, tak ty – rzekł. – Bierz kluczyki i idź już sobie. – Za
pięć minut muszę być zalogowany na stronie.
- No, to pa. – Podeszła, ostatni całus i skierowała się w
stronę drzwi od garażu. Nim je za sobą zamknęła, odwróciła się. – Gdy będę na
miejscu dam ci znać.
- No mam nadzieję – stwierdził stanowczym tonem. – Inaczej
nie będę mógł się właściwie skupić na pracy.
Uśmiechnęła się tylko i znikła za zamkniętym skrzydłem.
Chwilę później do Macieja doszedł odgłos odpalanego silnika, by już po kilku
sekundach mogła zapanować absolutna cisza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz