— Dalej się tak bawisz? — Spytałem, spojrzawszy w brązowe tęczówki.
Ania nie opuściła wzroku, ale też i nie odpowiedziała. Atmosfera wisząca w pokoju,
zaczęła się zagęszczać. Napięcie rosło, wprost proporcjonalnie do wzrostu
temperatury, jaka panowała pod pierzyną. Dziewczyna rozchyliła usta,
odsłaniając biel zębów. Wszystkimi zmysłami wyczułem, że coś zawisło w
powietrzu, przed czym ciężko będzie się wzbronić. Nagle spostrzegłem, że pewna
część mojego ciała zapomniała już o Katarzynie. Wzdrygnąłem się, ale inna myśl
w głowie krzyknęła – zdrajcą już i tak jesteś, a co gorsza nie cofniesz tego! Anna
trwała bez ruchu, oczekując widocznie, że to ja wykonam pierwszy krok. Przewróciłem
się na bok, niechcący trącając ją przy tym sterczącym kutasem. Na to chyba właśnie
czekała. Palce prawej dłoni wplotła mi we włosy, a drugą wsunęła pod poduszkę. Przecierając
kciukiem szorstki zarost, zamknęła powieki i przyciągnęła do siebie moją twarz.
Ciepłe i wilgotne wargi przytknęła do mych ust, które po chwili rozchyliła wsuwając
między nie własny język.
— Kurwa, jak ona dobrze całuje — pomyślałem sobie. Naturalnie, część
mej podświadomości, nie pochwalała tego i w związku z tym chciała powstrzymać
galopujące ku moralnej przepaści żądze. Niestety zła strona mej duszy okazała
się być dużo silniejszą, niż się do tej pory wydawało. Nie przerywając
pocałunku, Anna przeniosła dłoń z policzka na tors. Delikatność tego dotyku sprawiła
pojawienie się łaskotek. Kochanka wyczuła je natychmiast. Oderwała się i
spytała:
— Masz łaskotki?
— Mam — odpowiedziałem. — Nie przerywaj.
— Łaskotania czy pocałunków?
— Tego i tego — rzekłem czując, jak świat zaczął wirować mi w
głowie. Dziewczyna wróciła do pieszczot. Ich siła leżała w niesamowitej
delikatności, którą można było pomylić z magią. Dyskrecja, z jaką nasze języki korelowały
ze sobą, muśnięcia paluszków, porwały nas gdzieś poza granicę zwykłej
przyjemności. Sądziłem, że szybko zejdzie poniżej talii, ale nie. Anna się nie
spieszyła. Dzięki temu, odkrycie tajemniczego ogrodu oddalało się windując
podniecenie wysoko ponad próg wytrzymałości.
— Dotknij mnie — wyszeptała. — Tylko nie nachalnie, a z wyczuciem.
Pozwól temu toczyć się własnym tempem. — Uszanowałem jej prośbę, chociaż z
lekką obawą oparłem dłoń na jednej z dwóch piersi. Nie wiedziałem czy uzna to
za nachalny gest, czy wystarczający? Ania dziwnie zareagowała. Zdjęła ją z
biustu i położyła na talii.
— Spokojnie tygrysie. Pogłaszcz plecy, ale tak wiesz z uczuciem.
— Cudownie smakujesz — powiedziałem cicho, jakbym się bał, by nikt
tego nie usłyszał. — Masz w ustach Boski nektar?
— Zawsze tak czarujesz? — Spytała, puszczając oczko.
— Nie. Takie teksty chowam tylko na specjalne okazje.
— Podoba mi się twój zarost — rzekła i pogłaskała mnie zewnętrzną
stroną dłoni. — Jest taki sztywny i kłujący. Masz również piękne oczy, jak na
mężczyznę.
— Twoje też są niczego sobie.
— Połóż dłoń na pierś.
— Moją czy twoją?
— Nie wygłupiaj się. — Szepnęła i wychyliwszy głowę do przodu,
znów pocałowała moje usta. Kiedy tylko chwyciłem biust, gdy delikatnie
ścisnąłem palcami twarde i wystające brodawki, zaczęliśmy oddychać tym samym
powietrzem, przekazując je sobie z płuc do płuc.
Anna pod moim dotykiem zaczęła się subtelnie wić, a także aluzyjnie
poruszać biodrami. W pewnym momencie zdjęła mą dłoń z piersi, po czym położyła
ją sobie na pośladku. Z nieukrywanym podnieceniem stwierdziłem, że bardzo
jędrnym. Wtenczas, całkowicie z zaskoczenia pchnięciem ręki obróciła mnie na
plecy. Oczywiście również sama podążyła za tym manewrem. Między moim, a jej
ciałem znalazł się twardy przyjaciel, który od kilku minut czeka z utęsknieniem
na odrobinę zainteresowania.
— Mam być dzika, czy dalej delikatna? — Spytała.
— Niczego w swoim zachowaniu nie zmieniaj. — Odparłem, spoglądając
w brązowe oczy. Burza czarnych włosów opadała aż do moich barków.
— Jak sobie życzysz. — Rzekła i nachylając się, szeroko otworzyła
usta. W pierwszej chwili pomyślałem, że może chce ugryźć, ale Ani nie o to
chodziło. Zamiast atakować zębami, językiem przetarła lewy policzek, obficie go
mocząc. Kolejne mlaśnięcie i drugi policzek został oznaczony. Trochę
zaskakujące, aczkolwiek bardzo przyjemne. Jednakowoż Anna wcale nie zamierzała na
tym poprzestać. Kochanka powoli zsuwała się coraz niżej. Pierwsza na drodze znalazła
się szyja, a później sutki. Przy każdym zatrzymała się na kilka minut,
potęgując napięcie. Wszak prawdziwy dreszcz przyszedł dopiero przy podbrzuszu. Łaskotki
tarmosiły mną, niczym prąd o niskim natężeniu. Chciałem wpleść jej palce we
włosy, ale się bałem. Nagle Ania uniosła głowę i wysapała:
— Intuicja podpowiada mi, że masz ochotę poddać się impulsowi.
— Fakt. Mam i to ogromną, ale zaburzy on panującą subtelność.
— Moim zdaniem nadszedł już czas, by delikatność odłożyć na bok —
rzekła. Mimo tego, że w salonie panował półmrok, w oczach dziewczyny
dostrzegłem błysk wyuzdania, skrywanego do tej pory za zasłoną zwiewności.
— A zatem … — nim skończyłem myśl, chwyciłem obiema dłońmi głowę Anny
i skierowałem usta ku różowej główce, która jakiś czas temu wydostała się spod
cienkiej skórki. W pierwszym odruchu chciałem się odezwać, może podsunąć
kochance sposób, w jaki lubię być pieszczony, ale się powstrzymałem dochodząc
do wniosku, że jak do tej pory radzi sobie fenomenalnie. Przeczucie okazało się
być trafione. Kobieta użyła pełnej połaci języka, od nasady po sam czubek. Kiedy
jednak zassała grzybka, pieszcząc języczkiem wiązadełko, rozkosz zapikowała ostro
w górę. Dłońmi wróciła z powrotem do mojej twarzy. Opuszkami palców zaczęła
masować małżowiny uszne, które są bardzo wrażliwe na delikatny dotyk. Z jednej
strony mocne, gwałtowne ssanie, a z drugiej finezyjny masaż. Obydwa uczucia, o
skrajnie różnej amplitudzie przyjemności, zbiegały się ze sobą gdzieś w żołądku
powodując silne mrowienie. Starałem się, ale intensywność doznań okazała się za
silna. Strzeliłem gwałtownie, jednak Anna zdawała się tym w ogóle nie
przejmować. W końcu skończyłem. Serce powoli zwolniło a oddech stopniowo wyrównał
wdech z wydechem. Wtedy dziewczyna podniosła się i podciągnęła wzdłuż torsu. Gdy
znalazła się na wysokości twarzy, uniosła się na ręce. Znajdowała się wówczas
około trzydziestu centymetrów nade mną. Wówczas podniosła prawą dłoń do ust i
otworzyła je. Czubek języka, na powierzchni, którego widać było biel mojej
produkcji, przytknęła do dolnej wargi. Dzięki temu sperma spłynęła na
podstawioną wcześniej garść. Przymykając usta wygięła je figlarnie w uśmiechu odsłaniając
zęby.
— Zadowolony?
— Bardzo.
— Cieszy mnie to — odpowiedziała. — Szykuj się. — Dodała i
zawartość dłoni wtarła w biust. Nachylając się oblizała rękę, po czym wsunęła
mi język daleko za granicę zębów. Specyficzny charakter tego pocałunku intrygował,
ale nie odrzucał. Wtenczas Ania zapragnęła czegoś innego. Stanęła na nogi i
delikatnie przyklękując, wystawiła mi do pieszczot swoje łono. Zdziwiłem się,
ponieważ dziewczyna była gładko ogolona, nie mniej nie przeszkadzało mi to. Błyskawicznie
wpiłem się w wachlującą, różową zasłonę, za którą chował się wilgotny tunel. Naturalnie
od razu wniknąłem w niego językiem, kładąc dłonie na jawiący się wyżej biust.
— Zostaw go teraz — szepnęła mi do ucha — zajmij się pośladkami, a
między nie wsuń dwa palce. — Uczyniłem to. Językiem penetrowałem pochwę, a parę
palców wsunąłem w głąb ciemnej dziurki. — Naciskaj mocno na górną ściankę, chowając
i wyciągając paluszki, a ustami zassij łechtaczkę. Gdy to zrobisz, pieść ją języczkiem.
— Szepcząc, lizała mnie po małżowinie. Gra się rozpoczęła. Szczerze mówiąc
myślałem, że wytrzyma dłużej, lecz była chyba zbyt podniecona, by tak się
stało. Orgazm miała równie nietypowy, co cały dzisiejszy dzień.
— Accchhh! — Krzyknęła zginając ciało w dół, jednocześnie dociskając
krocze do mojej twarzy. Ale nie to było zadziwiające, zaskoczyła mnie siła
kobiecego wytrysku. Gdy już ochłonęła powiedziała:
— A teraz będę cię ujeżdżać.
— Dawaj!
Kochanka szybko
zsunęła się w stronę bioder, gładko nadziewając się na lekko uniesionego nad
podbrzuszem penisa. Ależ była gorąca w środku! Mokra i śliska, a zarazem bardzo
ciasna.
— Coś nie tak? — Spytała, oblizując mi wargi.
— Ciasna w środku jesteś.
— Dbam o mięśnia.
— Hm, ciekawe.
— Teraz zajmij się nimi — rzekła oczami wskazując biust. Zacząłem
je masować, całować i głaskać. Zasysałem brodawki, drażniąc je językiem, a Anna
płynnymi ruchami bioder raz po raz pochłaniała w cipce mego członka. Nagle chwyciła
w ręce moją głowę, uniosła brodę i pocałowała. Rozchyliliśmy wargi pozwalając
językom na chwilę szaleństwa. Smak naszych soków wymieszał się tworząc coś zupełnie
nowego. Wtedy dziewczyna przyspieszyła. Nie wiem jak to się stało, ale nasz orgazm
nadszedł w jednakowym czasie. Pochwa Anny tak mocno zacisnęła się na
twardzielu, że nie potrafiłem określić czy wystrzeliłem, czy ejakulat został
zablokowany, ale rozkosz była nie do opisania.
— Ależ mnie ścisnęłaś, nawet nie wiem czy trysnąłem.
— Poczekaj — odparła, po czym uniosła pupę. Następnie włożyła do
środka trzy paluszki. Gdy je wyciągnęła, oblizała i po wnikliwej analizie
stwierdziła. — Miałeś wytrysk.
Po tych słowach
ułożyliśmy się wygodnie pod kołdrą i przytuleni mieliśmy zasnąć. Jednak Anna miała
w zanadrzu jeszcze jedną niespodziankę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz