poniedziałek, 3 listopada 2014

Dziwka

DZIWKA

... Przydrożny burdel, sofa, a przed nią stalowa rurka, przy
której zamówiona dziewczyna wygina śmiało ciało. Jest

młoda i szczupła. Niestety, o ile jest ładna z buzi,
o tyle figurę ma wychudzoną. Swym wyglądem bardziej
przypomina wieszak na ubranie niż atrakcyjną tancerkę.
Biorąc pod uwagę fakt, że znajdujemy się w miejscu,
gdzie kobiety powinny ociekać seksem, ona jest jedynie
ich kiepską imitacją. Widoczne kości obojczyka, żeber




oraz, o zgrozo, bioder, powoduje w naszym widzu




pewien niesmak. Przyszedł tutaj się odstresować,
popatrzyć na coś ładnego, a zamiast tego dostał
wygłodniałą szkapę, która zamiast w klubie nocnym,
powinna siedzieć w domu przy książkach. Jednak, jak
mężczyzna zaczął się nad tym zastanawiać, doszedł do
wniosku, że do seksu oralnego, to od biedy może się
nadać. Mimo swojej częstej obecności w tych
przybytkach rozpusty, ów mężczyzna generalnie
szanował kobiety. Nie cenił tylko tych, które same nie
szanowały siebie, tymi gardził.
Pewnie dlatego siedzi rozwalony na kanapie, z butelką
"Luksusowej" w dłoni, z której co jakiś czas pociąga.



W drugiej ręce trzyma papierosa, zaciągając się co
chwilę. Poły znoszonego garnituru, rozpięte zwisają po
bokach, odsłaniając kaburę, w której spoczywa srebrny

pistolet. Widok ten jednak nie wprawia tańczącą
w zakłopotanie, ponieważ wszyscy pracownicy klubu,
znają tego człowieka. Wiedzą, że jest funkcjonariuszem
policji. Część z nich podejrzewa nawet, iż ten siwy gość

zajmuje się czymś całkowicie nietypowym. Niestety, oni
nie znają prawdy. Kolejny łyk wódki, normalny i bez
popity. Postronny obserwator, który by go przy tym
obserwował, nie zauważyłby najmniejszego nawet
grymasu niesmaku czy czegoś podobnego.
Jasnowłosy facet, gapiąc się tępo w tancerkę, próbował



jakkolwiek chociaż się podniecić, lecz mimo usilnych
prób, nie udało mu się to. Jego myśli zamiast wokół
kobiety, krążyły gdzieś zupełnie indziej. Swym duchem

bardziej obecny był na miejscu zbrodni, niżeli tu, na
kanapie. Zastanawiał się czy istnieje możliwość, by
druga kobieta była tym, kim z całego serca nie chciał by
była. Nie lubił walczyć z wampirzycami. Mimo tego, że
były „demonami”, nie potrafił wyzbyć się do końca
swych przekonań. W normalnym życiu starał się być
dżentelmenem, co w tym przypadku, bez wątpienia
oznaczałoby jego zgubę.



Nagle w jego mózgu pojawiło się bolesne wspomnienie
utraconej przed laty miłości. Wspomnienie to, wykręcało
z jego serca niewyczerpane pokłady wielkiego uczucia.

Wydawałoby się, że czas zasklepia wszelkie rany. Może




i tak, pozostawia jednak po tym zabiegu ogromne blizny,




które często zmieniają się w paskudne zrosty
rozerwanego mięśnia sercowego. Powodują one, że
możliwości tegoż organu, ulegają gwałtownym
pogorszeniom. Człowiek mimo usilnych prób, nie potrafi
pokochać kogoś innego. Jego pokancerowane, ale



pozrastane serce, nie może we właściwej ilości wypełnić
się miłością. Powstałe zrosty, uniemożliwiają
uszkodzonemu mięśniowi dostatecznie się rozciągnąć.

Serce Tomasza było niemalże całe pozarastane.
Rozległość tych ran, jakie mu w przeszłości zadano,



doprowadziła go na skraj obłędu. Tykający zegar życia,
precyzyjnie odmierzając czas, powoli cerował

uszkodzone serce Tomka. Niestety, samo zacerowanie


powstałych dziur, nie wystarczy do całkowitej naprawy
rozerwanego materiału. Czasomierz tykał, sekundy,



minuty i godziny, zamieniały się w dnie oraz noce.
Z nich powstawały tygodnie i miesiące, a po tych
ostatnich pojawiły się lata. Policjant z uczuciowej
wegetacji, poprzez wybudzenie, przeszedł do stanu


zwyczajnej egzystencji. Jednak nikomu już do tej pory



nie zaufał.
Dlaczego więc pojawiło się to wspomnienie?
Czy tańcząca przed nim dziewczyna przypomniała mu

jego utraconą miłość?
Nie przypuszczam. Wspomnienia mają tę cechę, że
często pojawiają się całkowicie znienacka. Rzadko kiedy
mają jakieś powiązanie, z aktualnie przeżywanym
zdarzeniem. Podobnie było w przypadku Tomasza. Był
pijany i zmęczony. Może tęsknił, a może jakaś niezbyt
dokładnie zabliźniona rana delikatnie się otworzyła,
wpuszczając do obiegu krwi cząsteczki pamięci?
Jednak wspomnienie to było jedynie mgłą. Oparem
pamiętnej szczęśliwości. Nawet postać owej kobiety,
owiana była nutką zapomnienia. Mimo prób
przypomnienia jej sobie, nie potrafił uzyskać wyraźnego
jej obrazu. Jedynie usta widział wystarczająco ostro.
Przywrócona do jawy utracona pamięć, ujawniła pewne
szczegóły ich wspólnego życia. Tomek przypomniał
sobie, utrwalone chwile, które wryły mu się w pamięć.
Czarująca chwila ich pierwszego pocałunku. Podniesiony
do rangi oficerskiej, niesamowity seks. Wiadomo, że
szczegóły uległy zatarciu, jednak pamięć szalejących
hormonów pozostała nienaruszona. Był jeszcze jeden
moment, którego Tomasz chyba nigdy nie zapomni.
Godzina, minuta i sekunda, w której bierze z dłoni
dziewczyny, duży srebrny krzyż. Poczuł wtedy, że bierze

od niej nie byle jaki prezent, że brzemię tegoż daru
spadnie mu na ramiona.
Jednak teraz, jak patrzy na to z perspektywy czasu,

dochodzi do wniosku, iż w tym kawałku srebra, mieszka
nie tylko gorycz i żal, ale także, a może i przede
wszystkim, kwitnie w nim kwiat miłosierdzia bożego.
Kwiat jest piękny, lecz kłuje kolcami.
Jest jednak podobny do Róży.
Jeżeli nauczymy się ją trzymać, można cieszyć się jej
urodą, będąc przy tym całkowicie bezpiecznym.
Tomasz długo uczył się tej sztuki, niejednokrotnie
cierpiąc, bandażując bolesne ukłucia wspomnieniem
utraconej miłości.
Niestety z biegiem lat, zamiast nauczyć się właściwego
chwytu, wolał się uodpornić na ból. Dlatego wyzbył się
wiary, a przedmiot zaczął traktować jak talizman. Na
szczęście mieszkaniec szlachetnego metalu, on nim nie
zapomniał.
– Długo mam tak tańczyć? – Spytała go półnaga




tancerka.
– Możesz rozpiąć mi koszulę i polizać moje sutki –
odpowiedział, łykając ciepły alkohol.

– Chodźmy zatem do pokoju – zaproponowała, gdyż
w takim przypadku, miała okazję zarobić dodatkowe

złotówki.
– Ile bierzesz za prywatną sesję?
Oral, seks czy seks plus oral?
Wszystko razem.
300.
– Ok, to prowadź – odparł i powoli wstał z sofy.
– Muszę tylko dać znać Krzysztofowi.
A kto to jest?
– Nowy kierownik ochrony. Wprowadził zasadę, że
wszystkie dziewczyny, które idą z klientem do pokoju,

mają mu o tym mówić.

Po co?
Nie wiem – odpowiedziała i spojrzała Tomkowi
w oczy. Coś go uderzyło w jej spojrzeniu, ale był zbyt

pijany, by się w tym szybko zorientować.

Dziewczyna podeszła do wysokiego i muskularnego

mężczyzny i coś wyszeptała do ucha. Tomasz stał

patrzył w ich kierunku. Bordowa ściana, przed którą stał

brudnoczerwony bar. Podobny był sufit. Z tyłu za nimi,
stały drzwi, które w tej chwili były zamknięte. Tynk na

ścianie był półkoliście rozmazany, jak gdyby ktoś
szpachlując szpachelką, specjalnie tak rozprowadził gips.
Tą samą techniką, zrobiony był również sufit. Całość
dopełniała bordowa wykładzina.
Mężczyzna, do, którego podeszła dziwka, ubrany był

w sportową koszulkę na „na ramkach”, oraz czarne

spodnie od garnituru. Dziwaczne połączenie. Sądząc po
ogromnych ramionach i barkach, ów mężczyzna dużo

trenował na siłowni.
Kiedy upłynęło pięć minut, a dziewczyna nie wracała,
Tomasz nie wytrzymał i podszedł do nich.
– Przepraszam, że przerywam waszą konwersację, ale
mam ochotę przerżnąć tę dziwkę, więc przyjmij, kurwa,
wreszcie do wiadomości, że idziemy do pokoju –
powiedział do wyższego od siebie „goryla”.
On nawet nie zareagował, mrugnął jedynie do
dziewczyny i gestem dłoni nakazał jej iść z klientem.
Po chwili prostytutka otworzyła brązowe, drewniane
drzwi i wepchnęła Tomka do środka. Pomieszczenie,

w którym się znalazł, w myśl idei, do której zostało

powołane, wymalowano czerwoną, kurewską
farbą. Oświetlenie, które zapaliła dziwka, także

emitowało czerwone promienie świetlne.
Pościel leżąca na wodnym łóżku, oczywiście tej samej
barwy, odebrała siwowłosemu, część chęci.

Za czerwono? – Spytała się go dziewczyna, rozpinając

mu koszulę.
– Odrobinę – odparł, ściągając marynarkę – Zostaw.
Broń sam ściągnę – Rzekł, kiedy chciała zdjąć mu szelki

z pistoletem.

– Połóż gnata przy łóżku – powiedziała dziwka, klękając



przed nim Aha i rozluźnij się nieco – dokończyła,
zsuwając Tomaszowi w dół spodnie wraz z majtkami. Po
grze wstępnej pchnęła go na materac i wskoczyła na

niego nadziewając się na męski palec.
– Skąd masz tę okropną bliznę? – Spytała podczas
całowania Tomka sutków.



Pozostałość po rodzicach – odparł.
– Katowali cię za młodu? – Zapytała go.
– Nie gadaj, tylko pracuj na te trzy stówy – rzekł
podkurwiony już tymi pytaniami siwowłosy.

Dziwka zamknęła więc usta, i zaczęła mocno pracować
biodrami, siedząc na nim okrakiem. Tomasz zamknął
oczy. Położył jedynie swoje dłonie na małych piersiach
prostytutki i czekał na nadejście nieuniknionego. Dziwka
poruszała się coraz szybciej.
Leżąc pod nią, mężczyzna zaczął się zastanawiać, po co
właściwie tu z nią przyszedł. Przecież nie ma z tego aktu
żadnej przyjemności. Owszem, będzie miał za kilka
chwil orgazm, ale co z tego, skoro droga dzięki przebyciu
której, go osiągnie, jest pełna błota?



Dotrze do mety ubłocony, śmierdzący i zeszmacony,
a medalu nie otrzyma.

W jakim więc celu bierze udział w tym wyścigu?

Czy rzeczywiście w seksie chodzi tylko i wyłącznie



o zaspokojenie samczych instynktów?
Czy może jest to jego osobista ucieczka od świata istot
żywych?
Nasunęło mu teraz się pytanie, czy przypadkiem nie

nadszedł już czas, skończyć z tym katowaniem siebie?
Czy nie lepiej by zrobił, gdyby znalazł sobie nową Różę?




Nowy kłujący kwiatek, którego musiałby nauczyć się
trzymać.
Nagle otworzył oczy, gdyż poczuł, że skacząca po nim
dziwka osiąga to, co on będzie miał za sekundę.
Jest, nadszedł skurcz, a potem rozkurcz, znowu skurcz



i ponownie rozkurcz. Wyrzucił z siebie to, co miał
w nadmiarze. Wtedy zauważył paznokcie prostytutki,
która dłońmi opierała się o jego piersi. W ułamku
sekundy, wbiła się mu kłami w szyję, przebijając nimi

aortę.
Jak on tego nie lubi. Wkurwia go to. Te ich żałosne
próby naciągnięcia ludzi na kilka kropel krwi. Niestety,
taki już był ten jego świat. W tym bycie każdy morduje
każdego. Jeden gatunek próbuje zjeść inny. Kiepski ten
plan, który opiera się na wyżeraniu siebie nawzajem.
Tomasz rozmyślał sobie, pozwalając wampirzycy pić




z siebie krew.




– Dość! – Krzyknął w pewnym momencie, i całkowicie
zaskoczoną tym zachowaniem dziwkę, odepchnął od
siebie nogą.
Nim zdążyła zrozumieć powagę swojej sytuacji, Tomasz
wykonał fikołka do tyłu, chwycił kaburę w lewą dłoń,
po czym wyciągnął z niej pistolet i wycelował w jej pierś.




– Mnie nie można tak zabić – powiedział – A bliznę na



piersi zawdzięczam swym rodzicom oraz ludziom –
Dokończył i strzelił jej prosto w serce. Po upływie
chwili, przy drzwiach, leżała mała kupka szarego pyłu.

Tomasz ubrał się i już miał wychodzić, kiedy do pokoju



wpadł kierownik i zaatakował go. Potężnymi pazurami
rozdarł mu koszulę na piersi, mocno raniąc Tomasza.
Zaatakowany mężczyzna upadł na podłogę. Demon

skoczył na niego, po czym wbił mu w klatkę, swoje
długie na pięć centymetrów szpony.



Argh! – Zacharczał siwowłosy, czując ogromny ból
zranionego płuca.
I co teraz powiesz, glino? – Wysyczał wampir – Wiem,
kim jesteś. Wybrykiem, porażką, niebytem lub co gorsza,
ironią Boga. Na szczęście jestem ja. Nowy i silny.

Władczy i niepokonany demon, który pozbędzie się
ciebie. Miałeś się w ogóle nie urodzić.
Następnie nie przetrwać utylizacji, ale dziwnym
zbiegiem okoliczności dotrwałeś aż do dzisiaj.
– Skąd u was tyle nienawiści? – Zapytał go Tomasz.



Walczymy z waszym gatunkiem od bardzo dawna.

– Jak się to stało, że mimo nieśmiertelności, żaden
z waszych praojców nie dożył naszych czasów? – Spytał
Tomek.
– Dzięki ludziom, oraz wyrzutkom takim jak ty – odparł

– Ale teraz się wzmocnię, gdyż za chwilę zabiję
największego łowcę! – Krzyknął.
Lecz siwowłosy mu na to nie pozwolił. W tym czasie jak
wampir mówił, on sięgnął do kieszeni marynarki, po
swój talizman. W momencie, w którym demon miał
zadać mu śmiertelny cios, Tomasz chwycił dłońmi jego
głowę, przyciskając wampirowi do skroni srebrne
brzemię.



Aargh! – Tym razem wrzasnął wampir. Wstał
i spróbował wyrwać się Tomaszowi, lecz ten trzymał go
z całych sił, mocno ściskając mu głowę. W trakcie tej
szamotaniny, gdy poczuł, że kierownik traci siły, zaparł

się nogami o jego tors i jednym szarpnięciem urwał
demonowi głowę.
Bezgłowy trup wampira, upadł na podłogę.


Zdjęcie: Już niedługo moja nowa książka - Crew Serdecznie polecam 
Patryk Nowodworski
http://www.nexto.pl/ebooki/crew_p85988.xml
http://virtualo.pl/crew/i135363/?q=psychoskok
http://www.empik.com/crew-nowodworski-patryk,p1083598419,ebooki-i-mp3-p
http://woblink.com/e-book,bystry-detektyw-patryk-nowodworski,9134





Łóżkowa scena





— Dalej się tak bawisz? — Spytałem, spojrzawszy w brązowe tęczówki. Ania nie opuściła wzroku, ale też i nie odpowiedziała. Atmosfera wisząca w pokoju, zaczęła się zagęszczać. Napięcie rosło, wprost proporcjonalnie do wzrostu temperatury, jaka panowała pod pierzyną. Dziewczyna rozchyliła usta, odsłaniając biel zębów. Wszystkimi zmysłami wyczułem, że coś zawisło w powietrzu, przed czym ciężko będzie się wzbronić. Nagle spostrzegłem, że pewna część mojego ciała zapomniała już o Katarzynie. Wzdrygnąłem się, ale inna myśl w głowie krzyknęła – zdrajcą już i tak jesteś, a co gorsza nie cofniesz tego! Anna trwała bez ruchu, oczekując widocznie, że to ja wykonam pierwszy krok. Przewróciłem się na bok, niechcący trącając ją przy tym sterczącym kutasem. Na to chyba właśnie czekała. Palce prawej dłoni wplotła mi we włosy, a drugą wsunęła pod poduszkę. Przecierając kciukiem szorstki zarost, zamknęła powieki i przyciągnęła do siebie moją twarz. Ciepłe i wilgotne wargi przytknęła do mych ust, które po chwili rozchyliła wsuwając między nie własny język.


— Kurwa, jak ona dobrze całuje — pomyślałem sobie. Naturalnie, część mej podświadomości, nie pochwalała tego i w związku z tym chciała powstrzymać galopujące ku moralnej przepaści żądze. Niestety zła strona mej duszy okazała się być dużo silniejszą, niż się do tej pory wydawało. Nie przerywając pocałunku, Anna przeniosła dłoń z policzka na tors. Delikatność tego dotyku sprawiła pojawienie się łaskotek. Kochanka wyczuła je natychmiast. Oderwała się i spytała:


— Masz łaskotki?


— Mam — odpowiedziałem. — Nie przerywaj.


— Łaskotania czy pocałunków?


— Tego i tego — rzekłem czując, jak świat zaczął wirować mi w głowie. Dziewczyna wróciła do pieszczot. Ich siła leżała w niesamowitej delikatności, którą można było pomylić z magią. Dyskrecja, z jaką nasze języki korelowały ze sobą, muśnięcia paluszków, porwały nas gdzieś poza granicę zwykłej przyjemności. Sądziłem, że szybko zejdzie poniżej talii, ale nie. Anna się nie spieszyła. Dzięki temu, odkrycie tajemniczego ogrodu oddalało się windując podniecenie wysoko ponad próg wytrzymałości.


— Dotknij mnie — wyszeptała. — Tylko nie nachalnie, a z wyczuciem. Pozwól temu toczyć się własnym tempem. — Uszanowałem jej prośbę, chociaż z lekką obawą oparłem dłoń na jednej z dwóch piersi. Nie wiedziałem czy uzna to za nachalny gest, czy wystarczający? Ania dziwnie zareagowała. Zdjęła ją z biustu i położyła na talii.


— Spokojnie tygrysie. Pogłaszcz plecy, ale tak wiesz z uczuciem.


— Cudownie smakujesz — powiedziałem cicho, jakbym się bał, by nikt tego nie usłyszał. — Masz w ustach Boski nektar?


— Zawsze tak czarujesz? — Spytała, puszczając oczko.


— Nie. Takie teksty chowam tylko na specjalne okazje.


— Podoba mi się twój zarost — rzekła i pogłaskała mnie zewnętrzną stroną dłoni. — Jest taki sztywny i kłujący. Masz również piękne oczy, jak na mężczyznę.


— Twoje też są niczego sobie.


— Połóż dłoń na pierś.


— Moją czy twoją?


— Nie wygłupiaj się. — Szepnęła i wychyliwszy głowę do przodu, znów pocałowała moje usta. Kiedy tylko chwyciłem biust, gdy delikatnie ścisnąłem palcami twarde i wystające brodawki, zaczęliśmy oddychać tym samym powietrzem, przekazując je sobie z płuc do płuc.


Anna pod moim dotykiem zaczęła się subtelnie wić, a także aluzyjnie poruszać biodrami. W pewnym momencie zdjęła mą dłoń z piersi, po czym położyła ją sobie na pośladku. Z nieukrywanym podnieceniem stwierdziłem, że bardzo jędrnym. Wtenczas, całkowicie z zaskoczenia pchnięciem ręki obróciła mnie na plecy. Oczywiście również sama podążyła za tym manewrem. Między moim, a jej ciałem znalazł się twardy przyjaciel, który od kilku minut czeka z utęsknieniem na odrobinę zainteresowania.


— Mam być dzika, czy dalej delikatna? — Spytała.


— Niczego w swoim zachowaniu nie zmieniaj. — Odparłem, spoglądając w brązowe oczy. Burza czarnych włosów opadała aż do moich barków.


— Jak sobie życzysz. — Rzekła i nachylając się, szeroko otworzyła usta. W pierwszej chwili pomyślałem, że może chce ugryźć, ale Ani nie o to chodziło. Zamiast atakować zębami, językiem przetarła lewy policzek, obficie go mocząc. Kolejne mlaśnięcie i drugi policzek został oznaczony. Trochę zaskakujące, aczkolwiek bardzo przyjemne. Jednakowoż Anna wcale nie zamierzała na tym poprzestać. Kochanka powoli zsuwała się coraz niżej. Pierwsza na drodze znalazła się szyja, a później sutki. Przy każdym zatrzymała się na kilka minut, potęgując napięcie. Wszak prawdziwy dreszcz przyszedł dopiero przy podbrzuszu. Łaskotki tarmosiły mną, niczym prąd o niskim natężeniu. Chciałem wpleść jej palce we włosy, ale się bałem. Nagle Ania uniosła głowę i wysapała:


— Intuicja podpowiada mi, że masz ochotę poddać się impulsowi.


— Fakt. Mam i to ogromną, ale zaburzy on panującą subtelność.


— Moim zdaniem nadszedł już czas, by delikatność odłożyć na bok — rzekła. Mimo tego, że w salonie panował półmrok, w oczach dziewczyny dostrzegłem błysk wyuzdania, skrywanego do tej pory za zasłoną zwiewności.


— A zatem … — nim skończyłem myśl, chwyciłem obiema dłońmi głowę Anny i skierowałem usta ku różowej główce, która jakiś czas temu wydostała się spod cienkiej skórki. W pierwszym odruchu chciałem się odezwać, może podsunąć kochance sposób, w jaki lubię być pieszczony, ale się powstrzymałem dochodząc do wniosku, że jak do tej pory radzi sobie fenomenalnie. Przeczucie okazało się być trafione. Kobieta użyła pełnej połaci języka, od nasady po sam czubek. Kiedy jednak zassała grzybka, pieszcząc języczkiem wiązadełko, rozkosz zapikowała ostro w górę. Dłońmi wróciła z powrotem do mojej twarzy. Opuszkami palców zaczęła masować małżowiny uszne, które są bardzo wrażliwe na delikatny dotyk. Z jednej strony mocne, gwałtowne ssanie, a z drugiej finezyjny masaż. Obydwa uczucia, o skrajnie różnej amplitudzie przyjemności, zbiegały się ze sobą gdzieś w żołądku powodując silne mrowienie. Starałem się, ale intensywność doznań okazała się za silna. Strzeliłem gwałtownie, jednak Anna zdawała się tym w ogóle nie przejmować. W końcu skończyłem. Serce powoli zwolniło a oddech stopniowo wyrównał wdech z wydechem. Wtedy dziewczyna podniosła się i podciągnęła wzdłuż torsu. Gdy znalazła się na wysokości twarzy, uniosła się na ręce. Znajdowała się wówczas około trzydziestu centymetrów nade mną. Wówczas podniosła prawą dłoń do ust i otworzyła je. Czubek języka, na powierzchni, którego widać było biel mojej produkcji, przytknęła do dolnej wargi. Dzięki temu sperma spłynęła na podstawioną wcześniej garść. Przymykając usta wygięła je figlarnie w uśmiechu odsłaniając zęby.


— Zadowolony?


— Bardzo.


— Cieszy mnie to — odpowiedziała. — Szykuj się. — Dodała i zawartość dłoni wtarła w biust. Nachylając się oblizała rękę, po czym wsunęła mi język daleko za granicę zębów. Specyficzny charakter tego pocałunku intrygował, ale nie odrzucał. Wtenczas Ania zapragnęła czegoś innego. Stanęła na nogi i delikatnie przyklękując, wystawiła mi do pieszczot swoje łono. Zdziwiłem się, ponieważ dziewczyna była gładko ogolona, nie mniej nie przeszkadzało mi to. Błyskawicznie wpiłem się w wachlującą, różową zasłonę, za którą chował się wilgotny tunel. Naturalnie od razu wniknąłem w niego językiem, kładąc dłonie na jawiący się wyżej biust.


— Zostaw go teraz — szepnęła mi do ucha — zajmij się pośladkami, a między nie wsuń dwa palce. — Uczyniłem to. Językiem penetrowałem pochwę, a parę palców wsunąłem w głąb ciemnej dziurki. — Naciskaj mocno na górną ściankę, chowając i wyciągając paluszki, a ustami zassij łechtaczkę. Gdy to zrobisz, pieść ją języczkiem. — Szepcząc, lizała mnie po małżowinie. Gra się rozpoczęła. Szczerze mówiąc myślałem, że wytrzyma dłużej, lecz była chyba zbyt podniecona, by tak się stało. Orgazm miała równie nietypowy, co cały dzisiejszy dzień.


— Accchhh! — Krzyknęła zginając ciało w dół, jednocześnie dociskając krocze do mojej twarzy. Ale nie to było zadziwiające, zaskoczyła mnie siła kobiecego wytrysku. Gdy już ochłonęła powiedziała:


— A teraz będę cię ujeżdżać.


— Dawaj!


            Kochanka szybko zsunęła się w stronę bioder, gładko nadziewając się na lekko uniesionego nad podbrzuszem penisa. Ależ była gorąca w środku! Mokra i śliska, a zarazem bardzo ciasna.


— Coś nie tak? — Spytała, oblizując mi wargi.


— Ciasna w środku jesteś.


— Dbam o mięśnia.


— Hm, ciekawe.


— Teraz zajmij się nimi — rzekła oczami wskazując biust. Zacząłem je masować, całować i głaskać. Zasysałem brodawki, drażniąc je językiem, a Anna płynnymi ruchami bioder raz po raz pochłaniała w cipce mego członka. Nagle chwyciła w ręce moją głowę, uniosła brodę i pocałowała. Rozchyliliśmy wargi pozwalając językom na chwilę szaleństwa. Smak naszych soków wymieszał się tworząc coś zupełnie nowego. Wtedy dziewczyna przyspieszyła. Nie wiem jak to się stało, ale nasz orgazm nadszedł w jednakowym czasie. Pochwa Anny tak mocno zacisnęła się na twardzielu, że nie potrafiłem określić czy wystrzeliłem, czy ejakulat został zablokowany, ale rozkosz była nie do opisania.            


— Ależ mnie ścisnęłaś, nawet nie wiem czy trysnąłem.


— Poczekaj — odparła, po czym uniosła pupę. Następnie włożyła do środka trzy paluszki. Gdy je wyciągnęła, oblizała i po wnikliwej analizie stwierdziła. — Miałeś wytrysk.


            Po tych słowach ułożyliśmy się wygodnie pod kołdrą i przytuleni mieliśmy zasnąć. Jednak Anna miała w zanadrzu jeszcze jedną niespodziankę.