DZIWKA
... Przydrożny burdel, sofa, a przed nią stalowa rurka, przy
której zamówiona dziewczyna wygina śmiało ciało. Jest
młoda i szczupła. Niestety, o ile jest ładna z buzi,
o tyle figurę ma wychudzoną. Swym wyglądem bardziej
przypomina wieszak na ubranie niż atrakcyjną tancerkę.
Biorąc pod uwagę fakt, że znajdujemy się w miejscu,
gdzie kobiety powinny ociekać seksem, ona jest jedynie
ich kiepską imitacją. Widoczne kości obojczyka, żeber
oraz, o zgrozo, bioder, powoduje w naszym widzu
pewien niesmak. Przyszedł tutaj się odstresować,
popatrzyć na coś ładnego, a zamiast tego dostał
wygłodniałą szkapę, która zamiast w klubie nocnym,
powinna siedzieć w domu przy książkach. Jednak, jak
mężczyzna zaczął się nad tym zastanawiać, doszedł do
wniosku, że do seksu oralnego, to od biedy może się
nadać. Mimo swojej częstej obecności w tych
przybytkach rozpusty, ów mężczyzna generalnie
szanował kobiety. Nie cenił tylko tych, które same nie
szanowały siebie, tymi gardził.
Pewnie dlatego siedzi rozwalony na kanapie, z butelką
"Luksusowej" w dłoni, z której co jakiś czas pociąga.
W drugiej ręce trzyma papierosa, zaciągając się co
chwilę. Poły znoszonego garnituru, rozpięte zwisają po
bokach, odsłaniając kaburę, w której spoczywa srebrny
pistolet. Widok ten jednak nie wprawia tańczącą
w zakłopotanie, ponieważ wszyscy pracownicy klubu,
znają tego człowieka. Wiedzą, że jest funkcjonariuszem
policji. Część z nich podejrzewa nawet, iż ten siwy gość
zajmuje się czymś całkowicie nietypowym. Niestety, oni
nie znają prawdy. Kolejny łyk wódki, normalny i bez
popity. Postronny obserwator, który by go przy tym
obserwował, nie zauważyłby najmniejszego nawet
grymasu niesmaku czy czegoś podobnego.
Jasnowłosy facet, gapiąc się tępo w tancerkę, próbował
jakkolwiek chociaż się podniecić, lecz mimo usilnych
prób, nie udało mu się to. Jego myśli zamiast wokół
kobiety, krążyły gdzieś zupełnie indziej. Swym duchem
bardziej obecny był na miejscu zbrodni, niżeli tu, na
kanapie. Zastanawiał się czy istnieje możliwość, by
druga kobieta była tym, kim z całego serca nie chciał by
była. Nie lubił walczyć z wampirzycami. Mimo tego, że
były „demonami”, nie potrafił wyzbyć się do końca
swych przekonań. W normalnym życiu starał się być
dżentelmenem, co w tym przypadku, bez wątpienia
oznaczałoby jego zgubę.
Nagle w jego mózgu pojawiło się bolesne wspomnienie
utraconej przed laty miłości. Wspomnienie to, wykręcało
z jego serca niewyczerpane pokłady wielkiego uczucia.
Wydawałoby się, że czas zasklepia wszelkie rany. Może
i tak, pozostawia jednak po tym zabiegu ogromne blizny,
które często zmieniają się w paskudne zrosty
rozerwanego mięśnia sercowego. Powodują one, że
możliwości tegoż organu, ulegają gwałtownym
pogorszeniom. Człowiek mimo usilnych prób, nie potrafi
pokochać kogoś innego. Jego pokancerowane, ale
pozrastane serce, nie może we właściwej ilości wypełnić
się miłością. Powstałe zrosty, uniemożliwiają
uszkodzonemu mięśniowi dostatecznie się rozciągnąć.
Serce Tomasza było niemalże całe pozarastane.
Rozległość tych ran, jakie mu w przeszłości zadano,
doprowadziła go na skraj obłędu. Tykający zegar życia,
precyzyjnie odmierzając czas, powoli cerował
uszkodzone serce Tomka. Niestety, samo zacerowanie
powstałych dziur, nie wystarczy do całkowitej naprawy
rozerwanego materiału. Czasomierz tykał, sekundy,
minuty i godziny, zamieniały się w dnie oraz noce.
Z nich powstawały tygodnie i miesiące, a po tych
ostatnich pojawiły się lata. Policjant z uczuciowej
wegetacji, poprzez wybudzenie, przeszedł do stanu
zwyczajnej egzystencji. Jednak nikomu już do tej pory
nie zaufał.
Dlaczego więc pojawiło się to wspomnienie?
Czy tańcząca przed nim dziewczyna przypomniała mu
jego utraconą miłość?
Nie przypuszczam. Wspomnienia mają tę cechę, że
często pojawiają się całkowicie znienacka. Rzadko kiedy
mają jakieś powiązanie, z aktualnie przeżywanym
zdarzeniem. Podobnie było w przypadku Tomasza. Był
pijany i zmęczony. Może tęsknił, a może jakaś niezbyt
dokładnie zabliźniona rana delikatnie się otworzyła,
wpuszczając do obiegu krwi cząsteczki pamięci?
Jednak wspomnienie to było jedynie mgłą. Oparem
pamiętnej szczęśliwości. Nawet postać owej kobiety,
owiana była nutką zapomnienia. Mimo prób
przypomnienia jej sobie, nie potrafił uzyskać wyraźnego
jej obrazu. Jedynie usta widział wystarczająco ostro.
Przywrócona do jawy utracona pamięć, ujawniła pewne
szczegóły ich wspólnego życia. Tomek przypomniał
sobie, utrwalone chwile, które wryły mu się w pamięć.
Czarująca chwila ich pierwszego pocałunku. Podniesiony
do rangi oficerskiej, niesamowity seks. Wiadomo, że
szczegóły uległy zatarciu, jednak pamięć szalejących
hormonów pozostała nienaruszona. Był jeszcze jeden
moment, którego Tomasz chyba nigdy nie zapomni.
Godzina, minuta i sekunda, w której bierze z dłoni
dziewczyny, duży srebrny krzyż. Poczuł wtedy, że bierze
od niej nie byle jaki prezent, że brzemię tegoż daru
spadnie mu na ramiona.
Jednak teraz, jak patrzy na to z perspektywy czasu,
dochodzi do wniosku, iż w tym kawałku srebra, mieszka
nie tylko gorycz i żal, ale także, a może i przede
wszystkim, kwitnie w nim kwiat miłosierdzia bożego.
Kwiat jest piękny, lecz kłuje kolcami.
Jest jednak podobny do Róży.
Jeżeli nauczymy się ją trzymać, można cieszyć się jej
urodą, będąc przy tym całkowicie bezpiecznym.
Tomasz długo uczył się tej sztuki, niejednokrotnie
cierpiąc, bandażując bolesne ukłucia wspomnieniem
utraconej miłości.
Niestety z biegiem lat, zamiast nauczyć się właściwego
chwytu, wolał się uodpornić na ból. Dlatego wyzbył się
wiary, a przedmiot zaczął traktować jak talizman. Na
szczęście mieszkaniec szlachetnego metalu, on nim nie
zapomniał.
– Długo mam tak tańczyć? – Spytała go półnaga
tancerka.
– Możesz rozpiąć mi koszulę i polizać moje sutki –
odpowiedział, łykając ciepły alkohol.
– Chodźmy zatem do pokoju – zaproponowała, gdyż
w takim przypadku, miała okazję zarobić dodatkowe
złotówki.
– Ile bierzesz za prywatną sesję?
– Oral, seks czy seks plus oral?
– Wszystko razem.
– 300.
– Ok, to prowadź – odparł i powoli wstał z sofy.
– Muszę tylko dać znać Krzysztofowi.
– A kto to jest?
– Nowy kierownik ochrony. Wprowadził zasadę, że
wszystkie dziewczyny, które idą z klientem do pokoju,
mają mu o tym mówić.
– Po co?
– Nie wiem – odpowiedziała i spojrzała Tomkowi
w oczy. Coś go uderzyło w jej spojrzeniu, ale był zbyt
pijany, by się w tym szybko zorientować.
Dziewczyna podeszła do wysokiego i muskularnego
mężczyzny i coś wyszeptała do ucha. Tomasz stał
i patrzył w ich kierunku. Bordowa ściana, przed którą stał
brudnoczerwony bar. Podobny był sufit. Z tyłu za nimi,
stały drzwi, które w tej chwili były zamknięte. Tynk na
ścianie był półkoliście rozmazany, jak gdyby ktoś
szpachlując szpachelką, specjalnie tak rozprowadził gips.
Tą samą techniką, zrobiony był również sufit. Całość
dopełniała bordowa wykładzina.
Mężczyzna, do, którego podeszła dziwka, ubrany był
w sportową koszulkę na „na ramkach”, oraz czarne
spodnie od garnituru. Dziwaczne połączenie. Sądząc po
ogromnych ramionach i barkach, ów mężczyzna dużo
trenował na siłowni.
Kiedy upłynęło pięć minut, a dziewczyna nie wracała,
Tomasz nie wytrzymał i podszedł do nich.
– Przepraszam, że przerywam waszą konwersację, ale
mam ochotę przerżnąć tę dziwkę, więc przyjmij, kurwa,
wreszcie do wiadomości, że idziemy do pokoju –
powiedział do wyższego od siebie „goryla”.
On nawet nie zareagował, mrugnął jedynie do
dziewczyny i gestem dłoni nakazał jej iść z klientem.
Po chwili prostytutka otworzyła brązowe, drewniane
drzwi i wepchnęła Tomka do środka. Pomieszczenie,
w którym się znalazł, w myśl idei, do której zostało
powołane, wymalowano czerwoną, kurewską
farbą. Oświetlenie, które zapaliła dziwka, także
emitowało czerwone promienie świetlne.
Pościel leżąca na wodnym łóżku, oczywiście tej samej
barwy, odebrała siwowłosemu, część chęci.
– Za czerwono? – Spytała się go dziewczyna, rozpinając
mu koszulę.
– Odrobinę – odparł, ściągając marynarkę – Zostaw.
Broń sam ściągnę – Rzekł, kiedy chciała zdjąć mu szelki
z pistoletem.
– Połóż gnata przy łóżku – powiedziała dziwka, klękając
przed nim – Aha i rozluźnij się nieco – dokończyła,
zsuwając Tomaszowi w dół spodnie wraz z majtkami. Po
grze wstępnej pchnęła go na materac i wskoczyła na
niego nadziewając się na męski palec.
– Skąd masz tę okropną bliznę? – Spytała podczas
całowania Tomka sutków.
– Pozostałość po rodzicach – odparł.
– Katowali cię za młodu? – Zapytała go.
– Nie gadaj, tylko pracuj na te trzy stówy – rzekł
podkurwiony już tymi pytaniami siwowłosy.
Dziwka zamknęła więc usta, i zaczęła mocno pracować
biodrami, siedząc na nim okrakiem. Tomasz zamknął
oczy. Położył jedynie swoje dłonie na małych piersiach
prostytutki i czekał na nadejście nieuniknionego. Dziwka
poruszała się coraz szybciej.
Leżąc pod nią, mężczyzna zaczął się zastanawiać, po co
właściwie tu z nią przyszedł. Przecież nie ma z tego aktu
żadnej przyjemności. Owszem, będzie miał za kilka
chwil orgazm, ale co z tego, skoro droga dzięki przebyciu
której, go osiągnie, jest pełna błota?
Dotrze do mety ubłocony, śmierdzący i zeszmacony,
a medalu nie otrzyma.
W jakim więc celu bierze udział w tym wyścigu?
Czy rzeczywiście w seksie chodzi tylko i wyłącznie
o zaspokojenie samczych instynktów?
Czy może jest to jego osobista ucieczka od świata istot
żywych?
Nasunęło mu teraz się pytanie, czy przypadkiem nie
nadszedł już czas, skończyć z tym katowaniem siebie?
Czy nie lepiej by zrobił, gdyby znalazł sobie nową Różę?
Nowy kłujący kwiatek, którego musiałby nauczyć się
trzymać.
Nagle otworzył oczy, gdyż poczuł, że skacząca po nim
dziwka osiąga to, co on będzie miał za sekundę.
Jest, nadszedł skurcz, a potem rozkurcz, znowu skurcz
i ponownie rozkurcz. Wyrzucił z siebie to, co miał
w nadmiarze. Wtedy zauważył paznokcie prostytutki,
która dłońmi opierała się o jego piersi. W ułamku
sekundy, wbiła się mu kłami w szyję, przebijając nimi
aortę.
Jak on tego nie lubi. Wkurwia go to. Te ich żałosne
próby naciągnięcia ludzi na kilka kropel krwi. Niestety,
taki już był ten jego świat. W tym bycie każdy morduje
każdego. Jeden gatunek próbuje zjeść inny. Kiepski ten
plan, który opiera się na wyżeraniu siebie nawzajem.
Tomasz rozmyślał sobie, pozwalając wampirzycy pić
z siebie krew.
– Dość! – Krzyknął w pewnym momencie, i całkowicie
zaskoczoną tym zachowaniem dziwkę, odepchnął od
siebie nogą.
Nim zdążyła zrozumieć powagę swojej sytuacji, Tomasz
wykonał fikołka do tyłu, chwycił kaburę w lewą dłoń,
po czym wyciągnął z niej pistolet i wycelował w jej pierś.
– Mnie nie można tak zabić – powiedział – A bliznę na
piersi zawdzięczam swym rodzicom oraz ludziom –
Dokończył i strzelił jej prosto w serce. Po upływie
chwili, przy drzwiach, leżała mała kupka szarego pyłu.
Tomasz ubrał się i już miał wychodzić, kiedy do pokoju
wpadł kierownik i zaatakował go. Potężnymi pazurami
rozdarł mu koszulę na piersi, mocno raniąc Tomasza.
Zaatakowany mężczyzna upadł na podłogę. Demon
skoczył na niego, po czym wbił mu w klatkę, swoje
długie na pięć centymetrów szpony.
– Argh! – Zacharczał siwowłosy, czując ogromny ból
zranionego płuca.
– I co teraz powiesz, glino? – Wysyczał wampir – Wiem,
kim jesteś. Wybrykiem, porażką, niebytem lub co gorsza,
ironią Boga. Na szczęście jestem ja. Nowy i silny.
Władczy i niepokonany demon, który pozbędzie się
ciebie. Miałeś się w ogóle nie urodzić.
Następnie nie przetrwać utylizacji, ale dziwnym
zbiegiem okoliczności dotrwałeś aż do dzisiaj.
– Skąd u was tyle nienawiści? – Zapytał go Tomasz.
– Walczymy z waszym gatunkiem od bardzo dawna.
– Jak się to stało, że mimo nieśmiertelności, żaden
z waszych praojców nie dożył naszych czasów? – Spytał
Tomek.
– Dzięki ludziom, oraz wyrzutkom takim jak ty – odparł
– Ale teraz się wzmocnię, gdyż za chwilę zabiję
największego łowcę! – Krzyknął.
Lecz siwowłosy mu na to nie pozwolił. W tym czasie jak
wampir mówił, on sięgnął do kieszeni marynarki, po
swój talizman. W momencie, w którym demon miał
zadać mu śmiertelny cios, Tomasz chwycił dłońmi jego
głowę, przyciskając wampirowi do skroni srebrne
brzemię.
– Aargh! – Tym razem wrzasnął wampir. Wstał
i spróbował wyrwać się Tomaszowi, lecz ten trzymał go
z całych sił, mocno ściskając mu głowę. W trakcie tej
szamotaniny, gdy poczuł, że kierownik traci siły, zaparł
się nogami o jego tors i jednym szarpnięciem urwał
demonowi głowę.
Bezgłowy trup wampira, upadł na podłogę.
Bezgłowy trup wampira, upadł na podłogę.
http://www.nexto.pl/ebooki/crew_p85988.xml
http://virtualo.pl/crew/i135363/?q=psychoskok
http://www.empik.com/crew-nowodworski-patryk,p1083598419,ebooki-i-mp3-p
http://woblink.com/e-book,bystry-detektyw-patryk-nowodworski,9134
http://virtualo.pl/crew/i135363/?q=psychoskok
http://www.empik.com/crew-nowodworski-patryk,p1083598419,ebooki-i-mp3-p
http://woblink.com/e-book,bystry-detektyw-patryk-nowodworski,9134